Jak płynnie zejść z roweru i wsiąść na narty?

Kolarstwo to sport sezonowy. Oczywiście jest wielu kolarzy, którym mróz i śnieg nie przeszkadzają, ale dla zdecydowanej większości z nas, zima oznacza koniec jazdy. Zwłaszcza, jeżeli mówimy o jeździe górskiej lub typowo turystycznej. Okazuje się jednak, że narciarstwo doskonale uzupełnia się z tego rodzaju aktywnością. Nie chodzi nam jednak o typową jazdę na stoku. Jest inna odmiana narciarstwa, która zyskuje coraz większą popularność wśród kolarzy. Łączy ze sobą aspekt przygody, turystyki górskiej oraz sportu wytrzymałościowego. Chodzi oczywiście o skituring.

Narty to trening dla kolarzy

Zacznijmy od tego, że jest wiele elementów, które łączy kolarstwo z narciarstwem. Duże grono kolarzy (w tym zawodowych) uznaje narciarstwo za zimowy odpowiednik treningu rowerowego. Przykładowo Maja Włoszczowska – wicemistrzyni olimpijska w kolarstwie górskim – uznaje narty biegowe za podstawę treningu zimowego. Podczas uprawiania narciarstwa biegowego pracują mięśnie czworogłowe i dwugłowe uda oraz mięsnie pośladków – czyli te same grupy mięśniowe, co przy jeździe na rowerze. Narciarstwo biegowe rozwija również kondycję oraz poprawia stabilizację mięśniową – obydwa czynniki są pożądane wśród kolarzy.

Skituring to powiew wolności

Nie każdy jednak jeździ dla wyników i coraz lepszych czasów. Duża część kolarzy ceni sobie inny aspekt hobby – poczucie wolności i kontakt z naturą. Kiedy inni prześcigają się na Stravie i liczą każdy wat mocy, ta grupa po prostu chce aktywnie spędzać czas z dala od zgiełku. Część szuka adrenaliny na MTB czy Enduro i czerpie radochę z pokonywania trudnych technicznie tras. Tego typu kolarzy często można spotkać na górskich szlakach, w nieco mniej dostępnych terenach czy na wszelkiego rodzaju szlakach turystycznych. Czasami jeżdżą bez żadnego bagażu, a czasami z przytroczonymi sakwami, czy z coraz popularniejszymi torbami do bikepackingu. Czasami po prostu trzeba poczuć zew przygody, udać się w trudno dostępne miejsce i mieć satysfakcję z wyprawy. Co ciekawe, jest pewna odmiana narciarstwa, która łączy te wszystkie elementy. Chodzi o skituring.

W dużym skrócie – skituring (lub skitouring) to połączenie turystyki z narciarstwem wysokogórskim. Założenie jest bardzo proste. Jeśli chcesz zjechać z górki, musisz najpierw… na nią wejść. Służą do tego specjalne skituringowe narty, które pozwalają na płynne wchodzenie pod zbocze, bez ryzyka ześlizgiwania się. Dzieje się tak dzięki fokom – specjalnym nakładkom na narty, które redukują ślizg oraz pozwalają na pokonywanie drogi pod górę. Po wejściu na górę wystarczy je zdjąć, aby cieszyć się jazdą. Skitouring wymaga również odpowiednich mocowań do nart. Aby płynnie się poruszać, musi pracować nam pięta – dlatego mocowania usztywniają przede wszystkim przednia część stopy. Brzmi znajomo? Powinno – na tej samej zasadzie przednia część stopy jest „unieruchomiona” we wszelkiego rodzaju wpinanych pedałach rowerowych, np. w systemie SPD. Po wejściu na szczyt blokujemy wiązania i mamy pełnoprawny zestaw zjazdowy.

Wysiłek i adrenalina

Skitouring wymaga więcej wysiłku niż aktywność na nartach biegowych. Zazwyczaj, aby wejść na jakiś szczyt, wybiera się strome, mniej popularne szlaki. Kolejki na szczyt to mrzonka, która zabija zabawę. Nie ma się co dziwić – ciężko nazwać kolejkę do kolejki ekscytującą czy ciekawą. Co innego kilka godzin podejścia na szczyt. Wysiłek okraszony widokami niedostępnymi dla zwykłych narciarzy, a do tego zastrzyk adrenaliny na samym szczycie. Wystarczy zablokować wiązania nart, odczepić foki i zaczyna się freeridowa jazda, która spokojnie może konkurować z wrażeniami z jazdy rowerem enduro.
Z punktu widzenia kolarstwa – zwłaszcza górskiego – skitouring jest dobrym sposobem na poprawienie ogólnej kondycji oraz wydolności tlenowej. Na skitourach można odpocząć od cywilizacji, zgiełku i tłoku – dokładnie tak samo jak na rowerze. Zważywszy na to, jakie warunki panują obecnie na świecie, sporty solo lub w małych grupach są lepszym wyborem, niż zatłoczone stoki. Skituring oferuje podobny rodzaj ruchu co jazda na rowerze. Pozwala nie tylko dbać o ogólną wydolność organizmu przed sezonem, lecz także zapewnia możliwość poznania na nowo tras, które zostały już odkryte na rowerze, ale w innych okolicznościach.

To samo miejsce, dwie różne przygody

Ten ostatni aspekt mocno łączy kolarstwo z narciarstwem. Wiele miejscowości narciarskich poza sezonem zamienia się w miejsca oblegane przez fanów rowerów górskich. Jakby nie patrzeć, infrastruktura jest już gotowa, szlaki są dobrze oznaczone a same góry nigdzie się nie wybierają. Czemu nie skorzystać z braku śniegu i nie wskoczyć na rower? Tego typu jazda jest znacznie ciekawsza niż ciągła jazda po płaskim. Wymaga też większych umiejętności technicznych, przygotowania kondycyjnego oraz siłowego.
Część osób po prostu zakochuje się w konkretnym miejscu i pragnie odwiedzić je i latem, i zimą. Stąd też niektórzy zostawiają rower na zimę w domu, a w góry przyjeżdżają na skiturng oraz na odwrót – narciarze odczepiają narty i poznają góry z rowerowego siodełka. Co równie istotne taka rotacja sportu daje dużo korzyści. Oprócz oczywistych korzyści kondycyjnych, przekraczamy granice własnego strachu, oswajamy się z nowymi wrażeniami. Nawet dla osoby, która kocha ostrą jazdę na rowerze, doznania ze zjazdu na nartach mogą dostarczać adrenalinę i powiew świeżości.

Sport dla każdego?

Mimo że skituring brzmi jak coś trudnego i wyczerpującego, wystarczy jedynie przeciętna kondycja, aby móc zacząć z nim przygodę. Istnieje wiele wytyczonych tras o różnym stopniu trudności. Jeżeli znasz dany region lub masz w swojej drużynie kogoś doświadczonego, możecie też dostosować trasę do swoich możliwości. Pełna wolność i dowolność – tak samo jak na rowerze.

Oczywiście, zawsze znajdą się tacy, który na skiturach zjedzą zęby i będą chcieli przekraczać granice swoich możliwości. Tak jak w wielu dziedzinach sportu, skituring też posiada swoje odmian ekstremalne – np. w postaci skalpinizmu – czyli wariantu związanego ze ekstremalną wspinaczką wysokogórską. Polacy mają powody do dumy w tej kwestii. Przede wszystkim możemy podziwiać osiągniecia Andrzeja Bargiela – alpinisty, który bez butli tlenowej zdobył K2, aby móc z niego zjechać na nartach. Był pierwszym człowiekiem, któremu się to udało. Przesunął granice tego co jest możliwe zarówno wśród wspinaczy, jak i wśród narciarzy. Nie jest to jednak jedyne osiągniecie czy też rekord, który należy do Bargiela. Na swoim koncie posiada on również rekord w szybkości zdobycia tytułu Śnieżnej Pantery – 29 dni 17 godzin 5 minut. Wymagało to do niego wspięcia się na 5 trudnych technicznie siedmiotysięczników. Ponadto w 2015 za zasługi dla rozwoju polskiego skialpinizmu oraz za promowanie imienia Polski w świecie został odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi Co ciekawe, swojego czasu sporo jeździł na MTB, a obecnie wciąż jest fanem jazdy na rowerze.

Jak zacząć przygodę?

No dobrze, ale jak zacząć przygodę ze skiturami? Najłatwiej jest… rozmawiać. Może się okazać, że któryś z Twoich znajomych – czy to kolarzy czy narciarzy, ma już jakieś doświadczenie w tej kwestii. Niewiele osób zdaje sobie z tego sprawę, ale Tatry są idealnym i uznanym miejscem do uprawiania tego sportu. Są na tyle niskie i dostępne, aby móc zacząć przygodę, a jednocześnie pozwalają na wytyczenie trudnych technicznie tras. Tak jak wspomnieliśmy, infrastruktura jest już na miejscu, można również wypożyczyć odpowiedni sprzęt – narty, wiązania, buty i foki.
Z kolei sam zakup sprzętu nie musi być ogromnym wydatkiem. Dobrej klasy zestaw skiturowy będzie znacznie tańszy niż porównywalnej jakości rower. Kluczem jest jednak odpowiednie dopasowanie sprzętu do oczekiwań oraz umiejętności. Nie każdy potrzebuje najlżejszego czy najdroższego sprzętu – wręcz przeciwnie. W przypadku skiturów sprzęt musi być dostosowany do techniki. Zbyt krótkie foki (lubiane przez zawodowców) sprawią, że będziemy zbierać śnieg końcówkami nart a podejście pod górę stanie się trudniejsze. Zbyt lekkie narty nie będą tak sztywne, co będzie wymagało znacznie lepszej techniki zjazdowej. Tak jak w kolarstwie, tak jak i w skiturach – im więcej jeździsz tym więcej niuansów odkrywasz i tym lepiej zdajesz sobie sprawę z tego, czego potrzebujesz.
Zarówno w kwestii sprzętu, jak i skituru jako sportu, warto pytać się o radę ekspertów. Przykładowo, specjaliści ze Stacji Eksperta pomogą dopasować Ci odpowiedni sprzęt – od nart przez buty (wraz z formowaniem termicznym!), aż do odpowiednich wiązań. Duża część ekspertów to pasjonaci, którzy sami uprawiają skituring i chętnie podzielą się swoimi doświadczeniami. W ostateczności, nie trzeba nikogo zachęcać, aby opowiadał o swojej pasji. Kto wie, może obok roweru narty staną się Twoją druga miłością?