Wyprawy: Wybrzeże Korsyki

„Trzy morskie kajaki na dachu hondy CR-V i długa (ok. 2 tys. km) droga z Bydgoszczy przez Monachium do włoskiego Livorno. Stamtąd promem do portu Bastia na Korsyce i dalej jazda samochodem do miejscowości Centuria położonej na najdalej na północ wysuniętym półwyspie Korsyki – Cap Corse.
Tak zaczęła się przygoda Wojciecha Jazdona (Bydgoszcz), Jarosława Surwiło- Bohdanowicza (Bydgoszcz) i Tomasza Kuśmierka (Gdańsk). Na razie lądowa, ale już wkrótce swe wiosła mieli zanurzyć w Morzu Śródziemnym…

Start z Cap Corse
Stanęli na skalistym cyplu Cap Corse. Tam spotkali Korsykanina Jeana Marca, który zapewnił, że na wyspie nic im nie zginie, że o swój dobytek, w tym pozostawione auto, mogą być spokojni. Dwa lata temu podczas rejsu wokół archipelagu Malty próbowano im skraść kajaki, stąd obawy.

  • Pierwszego dnia na Cap Corse i w kolejne jedenaście wstawaliśmy o godzinie 6.00, by mieć czas na spokojne przyrządzenie śniadania i spakowanie ekwipunku – relacjonuje Wojciech Jazdon. – Wypływaliśmy między godziną 8 a 9. Pierwszy odpoczynek robiliśmy po 3 godzinach, bo właśnie wtedy zrywał się największy wiatr, podnosiła fala, a jednocześnie robiło się bardzo gorąco. Pływanie kończyliśmy między godziną 18 a 20.30.

Odpoczynek i posiłki
Kajakarz dodaje, że podczas odpoczynku zażywali relaksujących kąpieli w ciepłym jak zupa morzu, robili sobie naturalny masaż, czy raczej akupressurę, leżąc na przybrzeżnych rozgrzanych kamieniach.
Jedli niewiele, bo upał nie wpływał najlepiej na trawienie. Zadowalali się jogurtami, topionymi serkami i bardzo dużo pili – oczywiście napoje energetyczne i wodę. Spali pod namiotami, nawet nie zakładając – ze względu na panujący żar -tropiku. W lipcu i sierpniu pogoda na Korsyce jest tradycyjnie najlepsza, opadów nie ma.

Żarłoczne kojoty

  • Podczas noclegów, poza duchotą, dokuczały nam korsykańskie kojoty – skarży się Jarosław Surwiło – Bohdanowicz. – Dobrały się do mojego luku bagażowego w kajaku i wyżarły moje serki. Pojawiły się także w pobliżu namiotów. W obawie przed atakiem całego stada, braliśmy do snu składane wiosła. Za to wspaniałe chwile przeżyliśmy na morzu gdy w pobliżu kajaków pojawiły się baraszkujące delfiny.

Raz fale, raz spokój
Kajakarze płynęli w kamizelkach ratunkowych, na pokładzie mieli rakietnice sygnalizacyjne i telefony komórkowe. No i było ich trzech.
To jedyne środki bezpieczeństwa – nie wiadomo czy wystarczające. Były przecież sytuacje, gdy brzeg „oddalał się” – zwłaszcza podczas forsowania rozległych zatok – o prawie 20 km, gdy wiatr dął jak oszalały i ponosiła się kilkumetrowa fala.

Góry niosą żeglarzom, przyniosły też naszym kajakarzom, niebezpieczeństwo silnych wiatrów, tzw. spadowych. Pojawiają się nagle, szybko osiągając bardzo dużą siłę i podnosząc wysoką falę na morzu.

  • To była walka i olbrzymie emocje. Tomka rzuciło gdzieś poza nasz wzrok. Na szczęście po godzinie wszystko się uspokoiło i mogliśmy się odnaleźć – mówi Wojciech.
    Innym razem przed sztormem (powyżej 6 st. Beauforta) ostrzegła ich załoga kutra ratowniczego. Zalegli więc na plaży, by przeczekać nawałnicę i … nic. Woda pozostała jak lustro.
    Zachodnie wybrzeże Korsyki jest skaliste, wysokie, klifowe. Toteż wyjście na brzeg możliwe jest tylko w zatokach – tam brzegi się obniżają, odsłaniając malownicze plaże lub ustronne porty. Wyspa ma charakter górski, najwyższe szczyty przekraczając 2 tys. m n.p.m.

Meta w Bonifacio
Rejs zakończyli w porcie Bonifacio na południu Korsyki. W kilwaterze (to ślad wodny pozostający za jednostką pływającą) pozostało 350 km.

Co ich ciągnie na morze?

  • To zew przygody. Pragniemy czegoś, co daje więcej adrenaliny – otwarta i trudna do okiełznania przestrzeń, odkrywanie czegoś nowego, znajdującego się poza horyzontem. Poza tym w wyspach jest jakaś trudna do zdefiniowania magia – uzasadniają jednym słowem swe zauroczenie kajakarstwem morskim.

Wcześniejsze wyprawy
Ekipa uczestniczyła już w pięciu morskich wyprawach kajakowych. Na koncie ma opłynięcie Alandów, Bornholmu, Malty i Lofotów (tym razem bez Wojciecha Jazdona). Teraz doszło zachodnie wybrzeże Korsyki.”

Autor: Marek Weckwerth

Źródło: www.pomorska.pl